hetero, brak paringu, angst, drabble
Pierwsza w nocy. Ty się bawisz, a ja konam.

Lipiec, 2018 roku
M i e s i ą c.
Dokładnie
miesiąc temu przyszedłeś do mojego mieszkania, wyglądając blado, jak ściana; ze
smutnym wyrazem twarzy, który próbowałeś ukryć uśmiechem, jednak nie tym, który
kochałam. Spuszczona głowa i oczy zielone nie potrafiące spojrzeć na moją
osobę, przechodzące z lewej strony na prawą; z kaloryfera obok drzwi do salonu.
- Cześć - powiedziałeś cicho drapiąc się po karku. Przerażenie pojawiło się w
całym moim ciele, sparaliżowana nie potrafiłam poruszyć żadną kończyną. Bałam
się tego, co zaraz wyjdzie z jego ust i obije sie o moje uszy, choć byłam
przygotowana na najgorsze, a przynajmniej tak mi się wydawało. Nie pamiętam
kiedy przeprowadziliśmy normalną rozmowę, bez kłótni, wyzwisk w obie strony i
bez trzaśnięć drzwi. Nagle oboje byliśmy zajęci własnym życiem - pracą,
rodziną, znajomymi, aż nie zauważyliśmy, iż w ogóle już nie piszemy do siebie
smsów, nie dzwonimy tak często ani nie zostajemy u drugiej osoby na noc. Łamało
mi to serce. Jeszcze niedawno mieliśmy plany na wspólną przyszłość; mówiłeś, że
jestem miłością twojego życia i za niedługo oświadczysz mi się, będziemy mieć
wspaniały ślub, jaki sobie tylko wymarzymy, a następnie pojawią się dzieci, a
dokładniej dwójka – córeczka i syn, nasze małe szczęścia, a teraz stoisz w moim
mieszkaniu, chcąc prawdopodobnie wszystko zrujnować.
- Wejdziesz? –
zapytałam z nutą nadziei w głosie. Kiwnął głową, a ja zamknęłam za nim drzwi.
Przeszliśmy do salonu, gdzie jeszcze widniały nasze wspólne polaroidy
zawieszone na „ścianie wspomnień”, byliśmy tacy szczęśliwi. Usiadłam na sofie i
wskazałam ręką, by on też to zrobił. Spojrzałam na niego, a on wydawał się
zagubiony w milionie myśli, które przechodzą mu właśnie przez głowę. Nie
wiedział, co chce zrobić, ale znowu wydawał się taki pewny, że to właściwa
decyzja. Odchrząknęłam. – O czym chcesz porozmawiać? – zapytałam, a niechciane
łzy zaczęły się kreować, ale szybko je wytarłam dłonią.
- Sądzę, że
powinniśmy zerwać. Nie czuję już tego, co czułem dawniej i również nie chcę cię
okłamywać, znalazłem lepszą osobę, którą chce, żeby była w moim życiu. Naprawdę
mi przykro – to były jego ostatnie słowa, zanim uderzyłam go w twarz i
wyrzuciłam zza drzwi. Wszystko inne widziałam już za mgłą. Tego samego wieczoru
wzięłam pierwszy raz alkohol do ust od lat, tęskniłam za tym smakiem goryczki,
a teraz znów mogłam ją poczuć. Cztery lata poszły na marne jednym
wypowiedzianym zdaniem. C z t e r y lata
można kogoś kochać, a wystarczy sekunda, by móc znienawidzić tę samą osobę.
Dlaczego musi to aż tak boleć?
Wstałam z
podłogi, na którą wcześniej zsunęłam się, gdy piłam wino i podeszłam do dużego lustra
w przedpokoju. Zobaczyłam przerażoną, a przede wszystkim załamaną kobietę, aż
chciałam ją zawołać i przytulić, jednak zdałam sobie sprawę, że to przecież
jestem ja. Włosy poszarpane, makijaż rozmyty, a koszula rozpięta przez brak
guzików, ukazująca mój dekolt, a łzy dalej płynące po policzkach. Weszłam do łazienki, zmyłam makijaż i
przebrałam w bardziej komfortowe ubrania, a później pobiegłam do „ściany
wspomnień” i wszystkie wspomnienia związane z
n i m rozdarłam i spaliłam.
Dziś mija
dokładnie miesiąc od naszego zerwania, choć jesteśmy dorosłymi ludźmi i
myślimy, że potrafimy poradzić sobie sami ze wszystkimi sprawami na świecie,
wcale tak nie jest. Każdy potrzebuje nawet najmniejszej pomocy ze strony innej
osoby, jednak nie potrafię dopuścić do siebie takiego myślenia. Widziałam ciebie
w klubie przez przypadek, gdy zapijałam swoje smutki i problemy. Byłeś tam ze
swoją nową miłością, wyglądaliście tak cudownie, jakby nie widać było po tobie
różnicy, iż zerwałeś kilka tygodni temu ze swoją wcześniejszą kobietą.
Widziałam, jak obydwoje śmialiście się z żartów znajomych, jak całowaliście się
na oczach każdej osoby w klubie Rodeo Drive. Byliście tacy szczęśliwi.
Wybiła
dokładnie godzina pierwsza w nocy, ty się bawisz, a ja konam.